Po 2 odcinku - serial bardzo mi się podoba.
Okazało się, że nowy Blackthorne - choć nie ma uroku tego że starej wersji - jest całkiem ok, ma dobrą chemię z Yabu ( scena na klifie - urzekająca), i z Toranaga (ich rozmowy przez tłumacza- dobrze zrealizowane, choć brakuje mi w ich drugiej rozmowie, bardziej dosłownego przytoczenia powieści:).
Naprawdę podoba mi się, jak wspaniale dobrani są aktorzy japońscy, a ich historie tworzą doskonały klimat.Toranaga, Yabu, Ishido - zarysowani koncertowo. Zaczęła się walka o władzę i o Shogunat, i to bardzo dobrze pokazano, już w dwóch pierwszych odcinkach.
Mogliby mniej pokazywać przepychanek z katolickimi jezuitami, ale w porządku, bo w powieści też tak w sumie było.
Czyli jestem zachwycona i czekam z niecierpliwością na kolejne odcinki.