Absolwent, niespodzianka, łódzkiej szkoły wyższej już od pierwszych sekund filmu zaznacza swój charakterystyczny styl, który towarzyszyć będzie kinomanom do samego końca historii snutej niczym stara bajda opowiadana przez nadgryzionego zębem czasu starca. Reżyser usilnie próbuje przekuć zwykłe obrazy i kadry na dzieła sztuki, co po dłuższym obcowaniu z "Intruzem" nieco męczy (...). Dzieło von Horna to z pewnością film mało przystępny, do tego skrojony pod specyficzną publiczność (...). Dla kinomanów nastawionych na ździebko żwawsze prowadzenie kamery i narracji, recenzowany tytuł może okazać się trudną pozycją, nawet w obliczu swych zalet.
więcej