"Hollywoodland" ma wszystkie składniki, żeby być filmem wręcz rewelacyjnym. Jest więc niezły scenariusz osadzony w czasach "systemu gwiazd" Hollywood, który aż roi się od ukrytych skandali. Jest też znakomita obsada z Bobem Hoskinsem i Diane Lane na czele. Jednak mimo wszystkich tych składników film powstał średni. Winą za ten fakt obciążam reżysera. Coulter ma spore doświadczenie... w reżyserowaniu odcinków seriali. "Hollywoodland" to chyba jego debiut na dużym ekranie i to niestety widać i czuć. Historia prowadzona jest dość topornie, kolejne zwroty akcji wydają się wprost wyjęte z podręcznika dla młodych reżyserów. Jednak przede wszystkim brakuje w nim ducha. Problemem "Hollywoodland" jest też ostra konkurencja. Podobną tematyką zajmowały się wcześnie "Tajemnice Los Angeles" i "Gdzie leży prawda". W obu przypadkach efekt ostateczny jest o wiele lepszy niż u Coultera. Pozytywnie zaskoczył mnie Ben Affleck, jednak przyznanie mu nagrody w Wenecji jest dla mnie mimo wszystko lekką przesadą.