Mnie w tym filmie niczego nie zabrakło. Może tylko liczyłem, że Simo dojdzie do tego, że jednak było to morderswto z jednej z zakładanych wersji, a być może nawet mógł być to ktoś kompletnie wcześniej nieposądzany. Zdecydowano się jednak na samobójstwo (nie znam faktów bo może było tak rzeczywiście), które też ma swoje zalety (wypalenie psychiczne Reeves'a). Była ciekawa i wciągająca fabuła, dobra muzyka, rewelacyjne aktorstwo (Affleck!, Brody!, Lane), a przede wszystkim klimat tamtych lat. Powiem szczerze 2 lata temu gdy zobaczyłem zwiastun w kinie pomyślałem jeżeli kiedykolwiek zobacze ten film to głównie z dwóch powodów: Affleck (którego mimo kliku tandetnych ról/filmów lubię, a poza tym na przekór tym, którzy mają go za beztalencie - a właśnie choćby tym filmem pokazał swój kunszt). Drugi powód to historia śmierci 1-szego aktora w roli Supermana.
Minęły 2 lata wchodzę na Filmweb i czytam 'mieszane' recenzję, gdzie głównie ludzie narzekają na nude. Bałem się, że stracę 2h, ale mówię sobie dam szansę Benowi:)....no i jestem po seansie. Oczarowany klimatem i tym wszystkim co napisałem powyżej. Podpisuję się również pod komentarzem Kiudo. Nie zawsze pościgi i strzelaniny muszą tworzyć klimat, a "Hollywoodland" nawet bez tego jest w 100% kryminałem. Owszem może i były lepsze, ale jeśli chodzi o współczesne filmy o latach 50/60 to dawno nie widziałem lepszego! Bez przesady wystawiam tak wysoką ocenę.

GORĄCO POLECAM...prawdziwym kinomaniakom!

9/10