Może wydawac sie to śmieszne, ale dla mnie jest to jeden z najbardziej przerażających filmów.
No, to tyle chciałem :)
Nie jest to wcale śmieszne.
Film stawia pytanie, a raczej przedstawia jedno z najbardziej nurtujących ludzkość pytań o to skąd pochodzimy, kim jesteśmy i dokąd zmierzamy. Pokazuje, a raczej stara się pokazać tajemnice Wszechświata, o których tak naprawdę nic nie wiemy.
To, że tak mało wiemy o nas samych i otaczającym na świecie, a raczej Wszechświecie jest w gruncie rzeczy przerażająca.
Swoją drogą muzyka także jest przejmująca.
I pozwolicie, że powrócę to tematu: "Co to kurwa jest???" czyli o co chodzi z miejscami na FW w rankingu.
Zobaczcie jakie osoby zajmują większość pierwszych miejsc jeżeli chodzi o TOP ludzie.
jak dla mnie przerażająco nudny, wiem ze to stare filmisko dlatego wstrzymałem się od oceny, ale czas z nim spędzony to jedne z najgorszych godzin w moim życiu, a książka była taka dobra
Jak zobaczyłem ten czarny ekran to pomyślałem że mi się Dvd zjebało i nawet trochę przewinąłem żeby sprawdzić czy wszystko w pożądku.
A czy przerażający ja bym użył określenia fascynyjący czy intrygujący.
Mnie jakoś przeraża ta przestrzeń kosmiczna, no i dotego jeszcze ten emrion. Horror:)
Ja zacząłem się bać jak doleciał do Jowisza, a w tle znów zaczął wyć chórek. Ogólnie to dla mnie takie dość arcydzieło jest... :)
ale na pierwszej części z małpami jakoś mi tak wesoło było.
Do tego się pisze osobno oczywiście i embrion a nie emrion, nie wiem co mnie opętało:)
A jak w temacie film mnie cały czas przeraża:P a to temu że jak mało który dosięga pytań które od zawsze nurtują człowieka.
Wszyscy twórcy filmów Sci - FI po 68 inspirują się mniej lub bardziej "Odyseją". Więc w grunice rzeczy każdy ma "coś" w sobie z dzieła Kubricka :)
Fraza "w kosmosie nikt nie usłyszy twojego krzyku" wydaje się nawet tu obecna przy tej zastraszającej samotności Bowmana w momencie gdy pozostaje jedynym żywym i oglądamy stateczek na tle Jowisza i jego księżyców. Dlatego niektórzy pisali, że cała końcówka to wizja psychicznej fiksacji kosmonauty.
Mało powiedziane. "Alien" ma większość wątków wyjętych z "Odysei". Można by rzec, że "Alien" to mieszanka "Odysei" ze "Szczękami", ale to by było bardzo uwłaczające dla wizjonera jakim był Scott.
Po latach oglądania obu filmów, dostrzegam zastraszająco dużo podobieństw.
- podróż załogi w nieznane, uzależniona od komputera
- bunt maszyny (HAL 9000, Matka, Ash)
Jakby tego było mało, nawet narodziny ksenmorfa, można potraktować jako swobodną wariację zakończenia "Odysei". Człowiek umiera, a powstaje z niego potężniejsza istota (jako, że nikt nie zinterpretował jeszcze jednoznacznie zakończenia "Odysei"). "Alien" - "Odyseja" w wersji horrorowej :)
To, że to starzy plagiatorzy to mnie nie dziwi.
Ale inną sprawą jest to, że:
1. Podróż w nieznane było motywem przewodnim Star Treka zatem twierdzisz, że wspomniane filmy zrzynają ze Star Treka? Podróż w nieznane było motywem przewodnim Odyseji Homera, uważasz, że wspomniane filmy zrzynają z Homera? Podróż w nieznane jest jednym z głównych motywów przewodnich życia przynajmniej części ludzkości.
2. Ani w alienach ani w odysei ludzie nie byli uzależnieni od komputera. To były tylko ułatwiacze/przeszkody, a nie konieczne elementy stanowiące o życiu ludzi. Tak jak karmienie Elojów przez Morloków w Wehikule Czasu - Elojowie mogli przeżyć bez tych zapasów. Po prostu musieli zacząć pracować.
3. Terminator 3: Bunt maszyn. Niektórzy po prostu lubią antropocentryzm i promują, że ludzkość może stworzyć życie i stać się Bogiem. Stąd ta personifikacja maszyn. Zbuntowane maszyny są dość łatwym do przyjęcia antagonistą - niby myślą jak my, ale to istoty obce człowiekowi. Nawet gdyby powstała Sztuczna Inteligencja to jedynie błąd człowieka sprawiłby, żeby wyrwała się spod kontroli - maszyna bez ograniczeń człowieka, ale zaprogramowana do myślenia jak człowiek stanie się tak samo jak ludzie bez takowych ograniczeń szalona. Innymi słowy jedynie wyjątkowo zaczadzony twórca SI mógłbym "zapomnieć" o ograniczeniach rozwoju i zakazie krzywdzenia istot ludzkich.
Jakby tego było mało to chyba za dużo oglądasz tych filmów. Strach pomyśleć co by się stało, gdybyś został fanem Enter the Void czy Opony.
1. Odyseja Homera = Odyseja Kubricka. Tytuł kinowego arcydzieła z 1968 to analogia do klasyki starożytności. Star Trek - serial to robił po swojemu, i również Kubrick się wstrzelił w swój czas i w ten motyw. Sugestywniej, dużo sugestywniej bo miast fantazyjnego świata przyszłości z tekturowymi dekoracjami tu i teraz za pomocą do dziś wyglądającej świeżo, nawet lepiej niż teraźniejsze CGI techniki.
2. Rozejrzyj się wokół ile z tych przepowiedni trafiło do potocznego życia. Ile znaczą dziś komputery w życiu? W jakimś stopniu jesteśmy uzależnieni od technologii. W 2001 wyprawa bez maszyny regulującej wszystko na statku nie byłaby w ogóle możliwa.
3. Dobrze, że twórcy s-f te rzeczy przemyśleli i fantazjują co by było gdyby. Od tego jest ten gatunek. "promują, że ludzkość może stworzyć życie i stać się Bogiem." O tym opowiada film min. - zdobyliśmy kosmos i już czujemy się Panami a to daleka droga do tego.
"Jakby tego było mało" Hahahaha. A Scott w Prometeuszu jakby potwierdził słowa kolegi wyżej.
Aleś Ty napastliwy. Ja sobie piszę swobodne przemyślenia, trochę z przymrużeniem oka, a Ty wyjeżdżasz z jakimś kazaniem. Musiałeś się nieźle nacierpieć oglądając "Odyseję".
1. Trochę nie precyzyjnie się wyraziłem, ale też nie napisałem, że Kubrick wynalazł "podróż w nieznane". Pisałem o podobieństwach. Nie wiem o jakim zrżynaniu z Homera bredzisz.
2. Nie byli uzależnieni od komputerów? Powiedz to kosmonautom, którym HAL odłączył czynności życiowe.
3. I znowu brak precyzji w mojej wypowiedzi, bo nie spodziewałem się, że ktoś to będzie tak analizował. Nie chodzi tu o "bunt" świadomej maszyny. Bardziej o maszynę, jako pozbawioną emocji broń człowieka przeciw człowiekowi. Trudno powiedzieć czy HAL i Ash byli świadomi, czy też zadziałały zaprogramowane systemy obronne. Piszesz, że tylko "zaczadzony" twórca SI mógłby pozwolić swemu tworowi skrzywdzić człowieka. To właśnie "zaczadzona" była korporacja Weyland-Yutani, bo wysłała Asha jako swoją wtyczkę. Miał oczywiście dopilnować, by "Nostromo" wrócił z bronią biologiczną. Nawet za cenę, życia załogi.
"Jakby tego było mało to chyba za dużo oglądasz tych filmów. Strach pomyśleć co by się stało, gdybyś został fanem Enter the Void czy Opony."
Co to ma do rzeczy? Weź coś na uspokojenie. Nie przejmuj się, świata nie uzdrowisz. Takie "nierozgarnięte głąby" jak ja, dalej będą uznawać "gniot" Kubricka za arcydzieło. Musisz to przeżyć.
Koleś nie dojrzał do filmu. Zdarza się - nikt nie jest doskonały. Trzeba mu wybaczyć ułomność i olać chłopaczka. Hahahaha.
Takie tam:
http://www.youtube.com/watch?v=o9Ci8gOVW8o
Ech, obejrzałbym sobie chętnie na takim ekranie :) Czytałem tylko, że wrażenie nieporównywalne, z oglądaniem na pokaźnym nawet telewizorku. Jak te młotki w 68r mogły wychodzić z sali przed końcem seansu?
Bo oglądałem jak leciało w tv i nie miałem opcji przewijania, a uznałem, że skoro już obejrzałem 5 minut co nigdy wcześniej mi się nie udało to już całość obejrzę.
Nic w tym śmiesznego. Pomimo iż z dorobku Kubricka to "Lśnienie" jest jedynie horrorem, to uważam że "2001: Odyseja kosmiczna" to jego najbardziej przerażający i szokujący film. Kubrick ukazuje, że najbardziej przeraźliwą rzeczą dla człowieka jest... nieznane. Monolit jest symbolem tego nieznanego. Przodkowie człowieka, naukowcy na księżycu oraz Bowman na swym łożu śmierci podchodzą do niego zupełnie jednakowo i widać w nich te same reakcje, które powodują nic innego jak strach. Ostatnie 20 minut projekcji jest dla mnie najstraszniejszą sceną w historii kina (nie przesadzam). Wcześniej wspomniany astronauta David Bowman widzi właśnie coś co nam - ziemianinom nawet nam się w snach nie objawiało. To tylko sprawia, że "2001" to film wyjątkowy oraz wytrzymujący próbę czasu geniusz kinematografii!
Fakt film ma coś niepokojącego w sobie. Wydaje mi się, że jest to efektem mistrzowskiego połączenia obrazu i dźwięku. Mianowicie pomimo wszystkich tych wejść chóralnych i symfonicznych film jest bardzo cichy, wręcz niemy. Wejścia chóru i symfoni są asynchroniczne i pojawiają w zasadzie albo za wcześnie albo za późno na co widz nie jest przygotowany.
Jednakże ta wszechobecna i wszechogarniająca cisza sprawia, że widz czuje właściwe do obrazu wyobcowanie, samotność i bezradność wobec wszystkiego co nas otacza. Dodatkowo praca kamery sprawia, że można poczuć się jako współuczestnik miejsca i zdarzeń które dzieją na ekranie, co jeszcze bardziej potęguje wyżej wspomniane uczucia. Dodatkowo wszechwyczuwalna obecność Monolitu i Hall, która gdzieś w głowie rozwierca świadomość, że ludzka logika , inteligencja i wiedza to jednak jedynie ziarno piasku na pustyni wobec bezmiaru wszechświata i tajemnic jakie skrywa, oraz że świadomość to nie tylko tkanki, komórki i organiczność.
HAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHA!
Ale masz rację, to jeden z najbardziej przerażających filmów jakie powstały. Przeszło 126 tysięcy osób oceniło go średnio na 7,7. Przerażające, tracę wiarę w ludzi.
Wypowiedział się człowiek, który ocenił Kapitan Marvel oraz Skywalker: Odrodzenie na 9. Nie zwracajcie uwagi ;)
Kapitan Marvel jest super, a w Skywalker: Odrodzenie wyraźnie przeoczyłeś scenę z łucznikami wyskakującymi konno ze statków kosmicznych na szczyty innych statków kosmicznych - po tej scenie wahałem się między 9 a 10, ale kiedy ochłonąłem 9 wydaje się obiektywnie najlepszą oceną tego widowiska :)
A przy okazji mój przedmówca nie ma klejnotów aby pokazać w profilu własne oceny krytykując jednocześnie innych. Nie zwracajcie na niego uwagi :)